Wejście na Selene – strzał w dziesiątkę!

Kiedy jeszcze w ubiegłym roku planowałem miejsca, które koniecznie chciałbym zobaczyć na Krecie, wysoko na liście znalazła się góra Selene (1559 m n.p.m.). Ten sezon nie należał jednak do typowych – do ostatniej chwili nie wiedziałem, czy uda mi się zrealizować wszystkie pomysły. Na szczęście, podczas pracy fotograficznej dla dwóch hoteli w okolicach Eloundy znalazłem okazję, by w końcu ruszyć na szczyt. Wystarczyła godzina drogi samochodem, by znaleźć się na Płaskowyżu Lasithi – miejscu, które już samo w sobie jest warte odwiedzenia.

Widok na kapliczkę Agios Panteleimonas a w tle fragment gór Dikti.

Płaskowyż Lasithi – mity i codzienność

Lasithi to przestrzeń, w której mit spotyka się z rzeczywistością. Według legendy właśnie tu miał narodzić się sam Zeus – nie wiadomo jednak, czy w Jaskini Diktejskiej na płaskowyżu, czy może w Jaskini Idajskiej na zboczach Psiloritis. Patrząc z góry, Lasithi przypomina naturalną twierdzę, co wykorzystywali już Minojczycy, uciekając tu przed zagrożeniem z morza. Dziś to miejsce łączy funkcję rolniczą i turystyczną – białe wiatraki wciąż symbolizują tradycyjne nawadnianie pól, wioski zachowały lokalny charakter, a jednocześnie znajdziecie tu sporo tawern i punktów widokowych.

Z tej perspektywy Płaskowyż Lasithi wygląda jak naturalna twierdza, idealnie ukryta i trudna do zdobycia.

Start podejścia – kapliczka Agios Panteleimonas

Niektórzy zaczynają szlak w wiosce Mesa Potami, ja jednak zdecydowałem się podjechać wyżej, aż pod kapliczkę Agios Panteleimonas (1138 m n.p.m.). Ostatni fragment drogi prowadzi stromo pod górę szutrem, więc bez auta 4x4 lepiej nie ryzykować. Około kilometra przed celem napotykamy zamkniętą bramę, która chroni zwierzęta przed ucieczką – warto ją zawsze zamykać, zwłaszcza jeśli w okolicy kręcą się stada owiec.

Samochód zostawiłem za kapliczką i dokładnie o 18:14 ruszyłem w górę.

Początek szlaku a w tle pozostałości po wiatrakach.

Samotna, a jednak nie samotna droga

Warunki były idealne: lekki wiatr działał jak naturalna klimatyzacja, temperatura nie przekraczała 24°C, a na szlaku – cisza i pustka. Wydawało się, że jestem zupełnie sam. Szybko jednak okazało się, że mam towarzystwo. Najpierw nieustannie obserwowały mnie owce, które do wysokości 1300 m n.p.m. nie spuszczały mnie z oczu. A potem – pojawiły się one.

Cztery ogromne orły przednie. Krążyły nad szlakiem, towarzysząc mi do samego szczytu. Ich majestatyczne sylwetki na tle nieba dodawały wędrówce wyjątkowej dramaturgii. Czułem się, jakby góra wystawiła strażników, którzy sprawdzają, czy jestem godny wejść na Selene.

Kreteńskie owce i ich świat.

Widok z góry na wioskę Mesa Potami.

Szlak jest bardzo dobrze oznaczony.

Wyraźną ścieżką łatwo dotrzeć na szczyt.

Szlak na Selene

Trasa jest oznaczona czerwonymi znakami na kamieniach i nie sposób się zgubić, choć chwilami ścieżka prowadzi skrajem klifu – wymaga więc skupienia. Najlepsze pory na wejście to wczesny poranek (chłodniej) albo wieczór, gdy zachód słońca maluje krajobraz. Po drodze rozpoznacie charakterystyczne punkty: rozległy Lasithi na południu czy wioskę Mesa Potami widzianą z góry.

Po około 50 minutach marszu zorientowałem się, że jestem blisko celu. Ostatni fragment to bardziej strome podejście, ale nic, z czym nie poradzi sobie każdy, kto choć trochę chodzi po górach.

Nie ma tu bujnej roślinności o tej porze roku.

Przepiękny widok na masyw Seleny a dalej góry Dikti.

Na szczycie Selene

Dokładnie o 19:22 stanąłem na wierzchołku. Widoczność poprawiała się z każdą minutą – powietrze ochładzało się wraz ze słońcem opadającym ku morzu. Na szczycie oprócz stosu kamieni zobaczycie pozostałości niemieckiej strażnicy z czasów II wojny światowej – cichy ślad historii w tym niezwykłym miejscu.

Miałem sporo czasu na fotografowanie i ustawienie dwóch timelapsów. Nad głową wciąż krążyły orły – prawdziwi królowie nieba. A widoki? Muszę przyznać, że letni zachód na Selene przebił nawet zeszłoroczny Psiloritis. Być może to kwestia gustu, ale z perspektywy fotografa Selene jest bardziej malownicza: wybrzeże leży bliżej, linia brzegowa rysuje się wyraźniej, a całość nabiera głębi i zróżnicowania.

Pozostałości niemieckiej strażnicy z czasów II wojny światowej.

Widok na Soufli 1384 m n.p.m.

Widok na północną część wyspy.

Przepiękny widok na zachód słońca ze szczytu Seleny.

Powrót

Po godzinie spędzonej na szczycie, przy resztkach światła i z czołówką na głowie, rozpocząłem zejście. Zajęło mi zaledwie 24 minuty. Zmęczenie szybko ustąpiło satysfakcji – dobrze, że zdecydowałem się na tę górę mimo ciężkiego dnia. Selene okazała się strzałem w dziesiątkę. I wiem, że jeszcze tu wrócę – oby tym razem w towarzystwie.

A w tle wyspa Dia niedaleko Heraklionu.

Majestatyczne góry Dikti i Płaskowyż Lasithi.

Wskazówki praktyczne – Selene

  • Dojazd: kierujemy się w stronę Płaskowyżu Lasithi. Wioska Mesa Potami może być początkiem szlaku. Lub zaczynamy od kapliczki Agios Panteleimonas, końcowy fragment szutrowej drogi wymaga samochodu z napędem 4x4 – zwykłe auto może sobie nie poradzić.

  • Początek szlaku: kapliczka Agios Panteleimonas (1138 m n.p.m.). Przy zamkniętej bramie pamiętajcie, by zawsze zostawiać ją w takim stanie, w jakim była – chroni to lokalne stada owiec.

  • Czas wejścia: około 50–60 minut spokojnym tempem. Zejście zajmuje mniej niż pół godziny.

  • Trudność: łatwy szlak trekkingowy, dobrze oznakowany czerwonymi znakami na kamieniach. Ostatni fragment bardziej stromy, ale bez trudności technicznych.

  • Najlepsza pora: latem wcześnie rano albo późnym popołudniem, żeby uniknąć upału i złapać piękne światło zachodu słońca.

  • Sprzęt: solidne buty trekkingowe, czołówka (jeśli planujecie zejście po zmroku), woda i lekka przekąska. Fotografowie docenią statyw – warunki są idealne do timelapsów i astrofotografii.

  • Na szczycie: stos kamieni, pozostałości niemieckiej strażnicy z czasów II wojny światowej i przede wszystkim fantastyczne panoramy – od Lasithi po wybrzeże Krety

Previous
Previous

Wspinaczka na Oxa – historia i magia zatoki Mirabello.

Next
Next

Najpiękniejsze miejsca na sesję zdjęciową na Krecie.