Z Sougia do Lissos: szlak E4, starożytne ruiny i plaża z krystaliczną wodą.

Szlak E4 na południu Krety ma w sobie coś, co łatwo przeoczyć, gdy pędzi się z północy: tu krajobraz i codzienność przenikają się w naturalnej harmonii. Odcinek z Sougia do Lissos to tylko kilka kilometrów, a jednak skrywa kontrasty — od surowych klifów, przez starożytne ruiny, po cichą zatoczkę, w której dzień kończy się jakby poza czasem.

Dla mnie, mieszkającego tu od kilku lat, to nie „atrakcja” do odhaczenia. To spacer, który przypomina, po co naprawdę podróżujemy: żeby zatrzymać się, spojrzeć uważniej i zapisać w kadrze nie tylko widok, ale też nastrój chwili.

Przygodę czas zacząć.

Sougia – początek wędrówki

Sougia nie jest tajemniczym miejscem z mapy tylko dla wtajemniczonych — zna ją sporo osób i w sezonie nie brakuje turystów. Ale przez to, że prowadzi tu długa, kręta droga, wciąż zachowała charakter sprzed lat: kilka tawern przy plaży, spokojny rytm dnia i poczucie, że południe Krety żyje tu po swojemu. To właśnie stąd najlepiej ruszyć w stronę Lissos.

Pani przewodnik bacznie obserwuje :D

Jest gdzie się schować przed słońcem.

Pierwszy etap

Początek szlaku potrafi zaskoczyć, szczególnie jeśli ktoś wyobraża sobie Kretę wyłącznie jako spalone słońcem zbocza i kamieniste ścieżki. Tutaj od razu wchodzimy w wąski wąwóz, w którym drzewa i krzewy tworzą gęsty zielony tunel. Nawet pod koniec lata panuje tu przyjemny cień – typowe dla kreteńskich wąwozów, które zatrzymują wilgoć i dłużej zachowują bujną roślinność. To dobre przypomnienie, że wyspa ma wiele twarzy, a na E4 nigdy do końca nie wiadomo, co czeka za kolejnym zakrętem.

Nieodłączni strażnicy kreteńskich ścieżek.

Przez pierwsze kilkaset metrów szlak prowadzi spokojnie, lekko w górę. Wąwóz odsłania przy tym charakterystyczne formacje skalne – czasem tak niezwykłe, że same w sobie mogłyby być tematem fotograficznym. Towarzyszą nam też stali bywalcy kreteńskich ścieżek: kozy. Chodzą własnymi trasami, zupełnie nie zwracając uwagi na wędrowców. Dla nas to jeden z tych drobnych elementów codzienności wyspy, które wciąż wywołują uśmiech i sprawiają, że spacer zamienia się w spotkanie z Kretą w jej najprostszej, najbardziej autentycznej wersji.

Pierwszy charakterystyczny punkt orientacyjny na trasie.

Skała robi naprawdę duże wrażenie.

Tutaj szlak udaje poważne wyzwanie. Na szczęście tylko udaje.

Po około 900 metrach dochodzimy do charakterystycznej, stromej, gładko licowanej skały. Kilkadziesiąt metrów dalej szlak skręca w lewo i zaczyna piąć się w górę zbocza. To podejście nie jest wymagające – przewyższenie to zaledwie około 60 metrów – ale wystarczy, by całkowicie zmieniła się perspektywa. Wąwóz zostaje w dole, ukryty w zieleni drzew i krzewów, a przed nami otwiera się przestrzeń z niższą roślinnością, w której łatwiej „przeczytać” bieg ścieżki. To ten moment, w którym marsz przestaje być tylko przejściem przez cień, a staje się spacerem w kierunku światła i coraz szerszych widoków.

Tu nasze obawy zniknęły – szlak wybrał wersję ‘dla ludzi’, a nie ‘dla kóz.

Jakieś 60 metrów pod górę. Sama przyjemność.

Odsłonięty fragment szlaku.

Szlak prowadzi delikatnie w dół przez kolejne kilkaset metrów i w końcu wychodzi na naturalny „punkt widokowy” nad doliną Lissos. Stąd po raz pierwszy można spojrzeć na całe zagłębienie: ruiny amfiteatru, fragmenty świątyni Asklepiosa plus kilka mniejszych budowli na tle zatoki Agios Kirikos. Z tego miejsca widać, że wybór doliny nie był przypadkowy: osada zyskiwała naturalną ochronę i spokój, a jednocześnie mogła korzystać z dostępu do morza.

Widok z góry na starożytne Lissos.

Amfiteatr w Lissos.

Lissos z innej perspektywy.

W dół ku ruinom i zatoczce Lissos

Ruszamy dalej… schodzimy dość stromo w dół doliny. Ścieżka jest wąska, kamienista, ale bez większych trudności – warto iść spokojnym tempem, uważając pod nogi. Widok z tego miejsca każe co chwila sięgać po aparat, by uwiecznić ją z różnych perspektyw: ruiny amfiteatru, fragmenty świątyni Asklepiosa oraz rozrzucone po zboczach grobowce i dwie kapliczki nabierają zupełnie innego wymiaru, gdy widzimy je z tego miejsca.

Schodzimy w dół.

Obok standardowych żółto-czarnych znaków E4 znajdujemy też czerwono-białe oznaczenia.

Schodząc ze ścieżki po kilkudziesięciu metrach w dół dostrzegamy po prawej stronie ogrodzenie z niewielkim wzniesieniem, na którym znajdują się ruiny świątyni Asklepiosa. Położona we wschodniej części doliny, tuż przy zejściu ze szlaku, była miejscem kultu i uzdrowień od czasów hellenistycznych aż po okres rzymski. Wysokość wzniesienia jest wystarczająca, by świątynia była dobrze widoczna z różnych punktów doliny i jednocześnie zapewniała spokojne, odosobnione miejsce do obrzędów.

Ruiny świątyni Asklepiosa.

Typowa mozaika z okresu rzymskiego.

Same fundamenty i fragmenty mozaik wystarczą, by poczuć, jak ważne było to miejsce. To tutaj przybywali pielgrzymi, wierząc, że kąpiel w świętym źródle i modlitwa do Asklepiosa przyniosą im zdrowie. Dzięki otaczającym wzniesieniom i zaroślom świątynia zachowała cichy, ukryty charakter – jakby była odłączona od codziennego zgiełku doliny. Patrząc z pobliskiego wzgórza, łatwo zrozumieć układ całej osady: świątynia stanowiła jej duchowe centrum, a wokół rozciągały się mniejsze budowle i amfiteatr.

Niedaleko ruin stoi niewielka kaplica św. Kirikosa (Agios Kirikos) z czasów bizantyjskich. Choć prosta, przyciąga uwagę detalami architektonicznymi. Jej wnętrze, oświetlone światłem wpadającym przez małe okienka i drżącym blaskiem świec, ma atmosferę sprzyjającą ciszy, refleksji… i fotografii detali. Tuż obok bije źródło wody pitnej, a kilka kroków dalej wznosi się Kościół Matki Bożej (Church of the Panagia), powstały w XIX wieku po odnalezieniu ikony. Jego konstrukcja sprawia jednak wrażenie starszej – to kolejna perełka Lissos, łącząca w sobie historię, wiarę i poczucie ciągłości miejsca.

Kapliczka św. Kirikosa (Agios Kirikos)

Przepiękne wnętrze kapliczki św. Kirikosa.

Widok na Kościół Matki Bożej (Church of the Panagia).

Kościół Matki Bożej (Church of the Panagia).

Wnętrze Kościoła Matki Bożej (Church of the Panagia).

Po zwiedzeniu szlak prowadzi w kierunku plaży Lissos.   Plaża jest kameralna i spokojna — nie ma tłumów, czasem pojawia się jacht lub mała łódź. To idealne miejsce na odpoczynek, kąpiel i złapanie oddechu przed powrotem, z czego oczywiście od razu skorzystaliśmy.

Przepiękna zatoka Agios Kirikos z plażą Lissos.

Widok na większą część doliny od strony morza.

Ruiny grobowców w Lissos.

Powrót z Lissos: ścieżką, wąwozem lub taksówką wodną

Niestety czas nieubłaganie pędził do przodu i trzeba było myśleć o powrocie. Można go zorganizować, wracając tą samą drogą lub korzystając z wodnej taksówki – lokalne łodzie przybijają do niewielkiej, sztucznej przystani przy plaży. Alternatywnie, powrót możliwy jest wąwozem Lissos lub trasą podobną do tej, którą dotarliśmy. Oczywiście szlak E4 się tutaj nie kończy i można kontynuować w kierunku Palaiochory – to kolejne 11,5 km pięknego szlaku, na które warto przeznaczyć około 4 godzin.

My powrót odbywamy tą samą trasą, którą przyszliśmy. To nie tylko wygodne, ale pozwala też spojrzeć na krajobraz o innej porze dnia – światło zmienia się w ciągu dnia, a niektóre ujęcia zyskują zupełnie nowy charakter. Warto pamiętać, że fotografując między godziną 10 a 16, słońce jest wysoko, cienie są krótkie, a kolory i kontrasty płaskie – zdjęcia mogą wyglądać mniej efektownie. Z kolei zdjęcia wykonane wczesnym rankiem lub późnym popołudniem, kiedy światło jest miękkie i cieplejsze, nadają scenie głębię i podkreślają fakturę skał, zarośli i ruin.

W drodze powrotnej było zdecydowanie lepsze światło…

W przypadku drona sprawa wygląda trochę inaczej – kąt padania światła i wysokość lotu pozwalają uzyskać interesujące kadry nawet w południe, ale i tu warto eksperymentować z różnymi godzinami, aby uchwycić kontrast doliny, kolor wody i detale architektoniczne ruin.

Dlatego planując zdjęcia, dobrze jest uwzględnić zarówno porę dnia, jak i kierunek światła – nawet krótka przerwa i obejście fragmentu szlaku o innej godzinie potrafi całkowicie odmienić efekt końcowy fotografii.

Wracając do naszego powrotu do Sougia… Podejście pod skarpę doliny, choć krótkie, jest najbardziej wymagającym fragmentem pętli. Warto iść własnym tempem i nie spieszyć się, bo droga jest kamienista i wymaga skupienia. Na końcu szlaku, w Sougia, można zatrzymać się w jednej z tawern, np. To Tzatziki – nasz wybór okazał się strzałem w dziesiątkę: lokalna kuchnia i przyjemna atmosfera stanowią idealne zakończenie wyprawy z widokiem na plażę i morze.

Jeśli szukasz szlaku, który łączy kontakt z przyrodą, historię i spokojną plażę, odcinek Sougia – Lissos zdecydowanie warto wpisać na swoją listę. Kilka kilometrów, które pozwalają zwolnić, nacieszyć oko i aparat, a przy tym poczuć, jak wyjątkowa jest południowa Kreta.

Wskazówki praktyczne

  • Długość: ok. 3 km w jedną stronę.

  • Czas przejścia: ok. 2 h z przystankami na zdjęcia i zwiedzanie, szybsi w ~1–1,5 h.

  • Przewyższenie: maksimum ok. 60 m.

  • Poziom trudności: łatwy/umiarkowany, kamieniste fragmenty, kilka krótkich podejść.

  • Woda: minimum 0,5 litr l/os., w dolinie dostępne źródło pitnej wody.

  • Obuwie: wygodne buty trekkingowe.

  • Kiedy najlepiej iść: wczesny ranek lub późne popołudnie, poza głównym sezonem wrzesień–październik.

  • Powrót: pieszo tą samą trasą lub wodną taksówką z Sougia.

  • Jedzenie: tawerny w Sougia, np. To Tzatziki.

  • Zasięg telefoniczny: ograniczony w dolinie ale jest…

  • Oznaczenie szlaku: czerwono-białe /żółto-czarne.

Next
Next

Wspinaczka na Oxa – historia i magia zatoki Mirabello.